Obozy RPG z Orionem  

Posted by Negator

Witamy,
Dziś nietypowo informacja od zaprzyjaźnionego biura podróży ORION, wyspecjalizowanego w organizacji obozów RPG. Miłej lektury:


Obozy z RPG i BATTLE. Witaj wesoła przygodo!
Wakacje w Nightcity, Rokuganie albo oblężonym Minas Tirith? Czemu nie!

Obozy RPG/BATTLE, organizowane przez Biuro Turystyki Orion, już od 11 lat zapewniają rozrywkę młodym miłośnikom fantastyki i gier, ciesząc się rosnącą popularnością.
O powodzeniu tego prekursorskiego w Polsce projektu zadecydowały przede wszystkim: zaangażowanie organizatorów i pasja uczestników. Dzięki nim obozy zyskały swoją różnorodność i niepowtarzalny klimat.
Odbywające się w malowniczej Kotlinie Kłodzkiej Obozy pozwalają na prawie dwa tygodnie oderwać się od codzienności i zanurzyć w fantastyczne światy. Tu nie ma czasu na nudę – toczą się kampanie w rozmaitych systemach RPG (od Warhammera i D&D poprzez WoD i Zew Cthulhu po Cyberpunk i Shadowrun) i bitewniakach (Warhammer Fantasy Battle, Warhammer 40000, Lord of the Rings), rozgrywane są liczne LARPy (w tym jeden w twierdzy w Srebrnej Górze), odbywają się ligowe rozgrywki w Magic the Gathering. Trzeba do tego dodać warsztaty i prelekcje, zajęcia z fechtunku i strzelaniny paintball oraz wycieczki krajoznawcze.
Kadrę obozów stanowią wysłużeni Mistrzowie Gry i spece od gier figurkowych – wystarczy wspomnieć zdobywców Pucharu Mistrza Mistrzów : Wojtka Rzadka i Pawła ‘Skałę’ Jurgiela, albo doświadczonego organizatora konwentów i turniejów battle’owych Krzysztofa ‘Szafę’ Szafrańskiego. Opiekunowie i uczestnicy spędzają czas w świetnej komitywie – wszystkich łączą nieskrępowana wyobraźnia, pomysłowość i pasja.
Dlatego na Obozach panuje specyficzna atmosfera – przybyli z całej Polski fani fantastyki i gier nawiązują nowe znajomości i przyjaźnie, przy obiedzie obmyśla się taktykę użycia bretońskiej konnicy, albo plany włamania do banku danych Arasaki, Mistrzowie Gry, pijąc szóstą z rzędu kawę głowią się nad nowymi niespodziankami dla graczy, a wycieczkom w góry i ogniskom towarzyszą barwne historie z sesji i pól bitew.
Od bieżącego roku Obozy przybierają ulepszoną formę, odpowiadającą zróżnicowanym zainteresowaniom uczestników. Oprócz dotychczasowego programu RPG/ BATTLE, pojawiają się trzy nowe:
RPG – dla bezkompromisowych graczy, zainteresowanych głównie sesjami i LARPami,
BATTLE – dla miłośników strategii i figurek, oferujący między innymi: dwie kampanie, rozmaite warsztaty i gry terenowe,
LotR – dla zagorzałych fanów Władcy Pierścieni – tak w wydaniu RPG, jak i bitewnym.
W ten sposób szeroki wachlarz możliwości uległ sprofilowaniu i każdy uczestnik będzie mógł spędzić cały dzień zajmując się tym, co najbardziej go interesuje.

Sprawdźcie sami: http://www.rpg.btorion.pl/

Zapraszamy!

Enoch III - część druga  

Posted by Negator in ,

Helios

Przełom 005/006.M41 – Planeta Enoch III. Kompleks Helios, laboratoria biologiczne.

‘Interesujący okaz, nawet w niezłym stanie’ pomyślał Magos Biologis Newman omiatając wzrokiem ekrany monitujące funkcje życiowe schwytanego Genokrada, niewielkich rozmiarów Tyranida. Od kilku już godzin pracował nad swoim nowym obiektem doświadczalnym, koncentrując się na zewnętrznych obserwacjach nieinwazyjnych.

‘Ząbki jak u mojej teściowej’ – ciszę przerwał wchodząc zdecydowanym krokiem major Krebs – ‘Ale ma zdecydowanie ładniejszy pysk. Chociaż po trzech setkach i ona nabiera miłych kształtów’. Raphael Krebs, krzepki, zwalisty czterdziestolatek, słynął z ciężkiego humoru i słabości do alkoholu. ‘No i te…’

‘Czy coś się stało, majorze?’ – uciął szybko Newman. Gardził tym troglodytą i najchętniej wepchnąłby Krebsa do klatki z Tyranidem i przeprowadził kilka dodatkowych doświadczeń. ‘Jak pan widzi mam jeszcze sporo pracy a obiekt nie należy do szczególnie chętnych do współpracy’.

‘Jeszcze nic się nie stało, Newman. Jeszcze. Ale sprowadzanie tutaj tych stworzeń to igranie z ogniem. Taki jak ten sukinsyn jednym ruchem odrąbał mi ramię i przeorał pierś na Mykeen Alfa.’ Raphael Krebs odruchowo zacisnął cybernetyczną pięść. Tyranidzi byli dla niego złem wcielonym, kompletnym i ostatecznym. Imperator świadkiem, że wolałby stawić czoła całej Czarnej Krucjacie niż powtórzyć pięć miesięcy na Mykeen Alfa. Wysłany na Enoch III, do spokojnego Segmentu Pacificus myślał, że uwolnił się od ich widma raz na zawsze. Niezbadane są jednak wyroki Imperatora. ‘Uważaj na tę bestyjkę Newman. Potraktuj to jako przyjacielską radę. Jeden taki wystarczy by odprawić do Imperatora cały pluton moich gwardzistów’

‘Więc może powinieneś spędzić nieco więcej czasu na szkoleniu swoich chłopców? Na razie potrafią tylko błyskawicznie osuszać kolejne butelki. Przyszedłeś tylko po to by mi powiedzieć, że Genokrady są niebezpieczne? Krebs, doprawdy. Gdyby ten tutaj nie był niebezpieczny, jakiż byłby sens by go sprowadzać’ – z jadowitym uśmieszkiem rzucił Newman.

‘Dobre rady przyjmuję tylko od ludzi, których szanuję, pieprzony gryzipiórku. Myślisz, że jesteś taki dzielny za tą zbrojoną plastalą i ekranami hartowanego lotexu? Pogadamy, jak ten genokrad będzie zajęty wyżeraniem twoich bebechów’ – Krebs odwrócił się na pięcie kierując się do wyjścia, rzucając na odchodne: ‘To nie jest kwestia czy, Newman, tylko kiedy‘

‘Żegnam majorze’ – Magos odparł lodowatym głosem. Gdy tylko drzwi się zasunęły, powrócił do swojego podopiecznego. Sprawnie manipulując konsolą, która operowała chwytakami zainstalowanymi w klatce Tyranida, próbował rozewrzeć mu paszczę i przyjrzeć się jamie ustnej. ‘Powiedz aaaaa’ – uśmiechnął się do siebie Newman. Zawsze chciał zostać dentystą.

Marzec 006.M41 – biuro Lorda Inkwizytora Satoreau, prefekta Officium na Enoch III i zarządcy Kompleksu Helios.

‘Mój panie. Major Krebs przybył. Był umówiony. Kwestie bezpieczeństwa sekcji laboratoriów biologicznych. Klauzula: Pilne’ – beznamiętnym, metalicznym głosem wyrzucał z siebie dane serwitor biurowy.

‘Prosić.’ – odparł szybko Satoreau. ‘Za pięć minut’. ‘Przeklęta zima’ pomyślał Satoreau, patrząc na krajobraz rozpościerający się za oknem i pokrywający wszystko śnieżny puch. W oddali, na wzgórzu, grupa ludzi krzątała się przy jakiejś konstrukcji. Dzięki implantom oczu Satoreau, mimo swoich 114 lat, doskonale widział czym są zajęci i czy aby należycie przykładają się do pracy. Budowali stosy. Satoreau nie lubił próżnować, nawet w zimę, a heretycy nie powinni czekać na osąd Wiecznego Imperatora nawet o minutę dłużej niż to konieczne. Ci dla których budowano miejsce kaźni należeli do wyjątkowo, według inkwizytora, groźnej grupy kultystów – czcili lubieżnego bożka Jhuus Dha’ara. Już po pierwszych przesłuchaniach było jasne, że to kolejna loża Pana Dekadencji i Rozkoszy – Slaanesha. Po półrocznym, intensywnym dochodzeniu członków loży, na czele z ich głównym kapłanem Migelem de Muge, starym adwersarzem Satoreau, wyłapano. ‘Nie cierpię zimy. Zużycie świętego promethium podczas ceremonii zimowych wzrasta ponad dwukrotnie a procedura jest…’ przemyślenia sędziwego inkwizytora przerwało pojawienie się Raphaela Krebsa.

‘Lordzie Satoreau, chciałbym ponownie wyrazić moje zaniepokojenie doświadczeniami Maga Newmana nad Tyranidami sprowadzonymi tutaj kilka miesięcy temu. Moje zastrzeżenia wysyłałem na piśmie już dwa miesiące temu. Mam za mało żołnierzy by w razie jakiegokolwiek incydentu…’

‘Majorze, 14 godzin temu wydałem rozkaz likwidacji wszelkich tyranidzkich organizmów w laboratoriach Newmana. Mają zostać zabite a truchła spopielone. Myślę, że nasz Magos miał wystarczająco dużo czasu na analizę tych stworzeń a dalsze ich utrzymywanie przy życiu jest bezcelowe. Do rana Tyranidzi powinni zostać już tylko w postaci raportów wysłanych do kwatery głównej Ordo Xenos. Mam nadzieję, że to pana uspokoiło.’

‘W zupełności, mój panie. Imperatorze chroń.’

‘Imperatorze chroń, majorze’



6 godzin później, centrum monitoringu i systemów bezpieczeństwa, Kompleks Helios.


‘Wiedziałem. Mówiłem. Uprzedzałem. Nic nie rozumiem.’ – Krebs z przytępioną miną obserwował ekrany monitujące poszczególne pomieszczenia bazy Helios. Rzeźnia. Najzwyklejsza rzeźnia. Część pomieszczeń, opanowanych już przez Tyranidów wyglądała makabrycznie. Ściany i podłogi zbryzgane krwią. Trupy ludzi walały się wszędzie. Żyjący szlachtowani byli jak zwierzęta rzeźne. Gdzieniegdzie stawiano desperacki opór, nadaremno. Załoga Heliosa nie była przygotowana na spotkanie z takim przeciwnikiem jak Tyranidzi. Ekrany jeden po drugim gasły. Jeden z ostatnich pokazywał leżącego w kałuży krwi Maga Biologis trzeciej klasy Newman. A raczej to co z niego zostało.

Raphael sięgnął po pistolet laserowy i wetknął lufę w usta. ‘Nic nie rozumiem. Pieprzę Ciebie, Satoreau i pieprzę twojego Imperatora’. Odbezpieczył i pociągnął za spust.


W tym samym czasie, dach budynku Officium w Kompleksie Helios.

‘Mój panie, już czas. Walkiria przyleciała. Błagam. Powstrzymamy ich jak długo się da.’ – szef osobistej ochrony Lorda Inkwizytora nerwowo przeładowywał broń i ustawiał swych ludzi. Satoreau skinął głową.

Walkiria „Łoś” wylądowała. Pilotował ją agent do specjalnych poruczeń i jeden z najlepszych przybocznych Satoreau – Pether Bilius, starzejący się już weteran walk nad Golgothą i Ascolon, jeden z najlepszych pilotów, którzy skończyli słynną akademię na Cyrus Ganymede.

W momencie gdy Satoreau wsiadał do Walkirii na dach wpadły trzy genokrady. Jednego ochrona zdążyła położyć trupem na miejscu, dwa dopadły ochronę i zaczęła się jatka. Satoreau mimo swoich lat nigdy czegoś takiego nie widział – dwa genokrady i osiemnastu specjalnie przeszkolonych ludzi. Gdy Walkiria podrywała się do lotu na dachu wśród sterty trupów żywy pozostał tylko jeden genokrad, który rzucił się w kierunku odlatującego transportowca. Satoreau spokojnie odbezpieczył pięknej roboty pistolet boltowy i strzelił. Głowa nadbiegającego Tyranida pękła niczym dojrzały arbuz. ‘Nie są aż tak twardzi’ - pomyślał inkwizytor podczas gdy Walkiria brała kurs na Varsavię.

Bilius włączył autopilota i pozwolił sobie na odrobinę relaksu. Walkiria wyrównała lot i nabierała prędkości. Zawiesił wzrok na oddalającym się kawałku czarnej, wypalonej ziemi. Nie tak dawno miało tam miejsce wydarzenie, w którym niemały udział miał Pether. Tam skończyło swój potępieńczy żywot ponad 3000 kultystów Pana Rozkoszy. Wśród nich pół-demon, pół-człowiek, bałwochwalczo czczony Jhuus Dha’ar oraz arcykapłan kultu Migel. To Bilius dostąpił zaszczytu podpalenia stosów trzykrotnie błogosławionym promethium. Lord Inkwizytor Satoreau nagrodził go w ten sposób za przeniknięcie do kultu, zdemaskowanie wyznawców Jhuus Dha’ara i późniejszy gorliwy pościg za potępieńcami a wreszcie namierzenie głównej loży kultu. W loży znaleziono wiele heretyckich przedmiotów, pism i ksiąg. Ściany były pokryte heretyckimi tekstami. Niektóre udało się przetłumaczyć, głównie powtarzały się zwroty ‘...nie po to jadę...’ oraz ‘...żyję by grać...’. Odprawiano tutaj bluźniercze rytuały imitujące ryty Świętej Inkwizycji. Odkryto także dziwną kolekcję jadeitowych figurynek. Specjalnie przeszkoleni serwitorzy zidentyfikowali je jako plugawe przedmioty służące do, jak to określił jeden z inkwizytorów, zaspokajania w wyjątkowo perwersyjny sposób, najohydniejszych chuci. Aby zweryfikować tę teorię przyprowadzono przed oblicza czcigodnych inkwizytorów Jhuus Dha’ar i arcykapłana Migela. Serwitorzy przez długie godziny testowali na dwóch heretykach wszystkie 438 figurynek. Przez długie godziny w korytarzach loży dało się słyszeć potępieńcze jęki tej dwójki. I bynajmniej nie były to jęki rozkoszy.

Z rozmyślań wyrwał Pethera Biliusa ostrzegawczy sygnał autopilota. Varsavia była już dobrze widoczna. Bilius niemalże odruchowo zaczął manewr podejścia do lądowania. „Łoś” wyraźnie zwolnił…

Powrót Squatów  

Posted by Kruti in ,



Jest takie miejsce na świecie, gdzie pamięć o Squtach nigdy nie zaginie. Tak to Studio Czarnego Groma. Gorąco polecam kolejny, przepełniony nostalgią artykuł o Squatach. Znajdziecie go tu: ::: Black Grom Studio :::: Powrót Squatów?


Miłej lektury

Refleksje po kampanii WOTRa  

Posted by Kruti in ,



Nasza kampania powoli dobiega końca. Na kompletne podsumowanie systemu może jeszcze za wcześnie, można jednak pokusić się o przedstawienie pierwszych refleksji.

Kampania nasza opierała się na prostym założeniu walki w poszczególnych sektorach Śródziemia. W założeniu grały tylko dwie strony konfliktu, więc była to niejako kampania drużynowa. Postanowiliśmy także nieco ożywić grę uśmiercając bohaterów. Jednym słowem, gdy bohater poległ na polu chwały (bądź niesławy) nie mógł być wystawiony w kolejnych bitwach.

Wróćmy jednak do refleksji o systemie. Niestety na samym wstępie trzeba przyznać, iż podręcznik WOTRa pod względem zasad pozostawia sporo do życzenia. I nie chodzi tu bynajmniej o „jakość” tych zasad. Rzecz raczej w całej masie niedopowiedzeń i sprzeczności wewnątrz samego Rulebooka. Miejscami wygląda to tak jakby zasady układały dwie osoby, nie konsultujące się w ogóle ze sobą. Dość powiedzieć, że literalne trzymanie się zasad spowoduje m. in. niewykorzystanie części z nich, lub wypaczenie samej rozgrywki. Od czego jednak mamy zdrowy rozsądek. Już jego szczypta dodana do całego konceptu i mamy całkiem zdrowy, dobrze wypieczony system bitewny.

Sporo taktyki, sporo kombinowania w ramach tzw. heroicznych i epickich akcji, ciekawie rozwiązana kwestia quasi symultaniczności. Wszystko to czyni rozgrywkę emocjonującą i ożywioną. Przeciwnicy uczestniczą w grze w jednym momencie i rzadko zdarzają się okresy biernego przyglądania poczynaniom adwersarza. Są jednak i słabe strony. Najsłabszą z nich w mojej opinii, jest kwestia efektów następujących po przegranej walce wręcz. Niestety, niezależnie od tego jak bardzo i w jakich okolicznościach strona przegrała walkę może liczyć na dokładnie ten sam zestaw efektów. A jako, że zestaw ten w głównej mierze stanowi efekt „prawie nic się nie dzieje” po jakimś czasie zaczyna to być nużące. Kolejnym problemem jest obszar rozgrywki. Jeżeli chcecie, żeby bitwa nie przypominała „patrol game” to niestety potrzebny będzie stół większy niż standardowe 72”x48”. Przynajmniej 96”x48”. Ja jednak proponowałbym pomyśleć także nad stołem głębszym np. na 66”.

Kończąc powyższe rozmyślania, należy jednak stwierdzić, iż mimo pewnych niedociągnięć system jednak się broni. Na pewno stanowi bardzo dobrą alternatywę dla dotychczasowych zasad LOTRa, w którym większe bitwy wymagały zarezerwowania całego weekendu. Na pewno też skusi część graczy WFB – tu także ma sporo do zaoferowania. I właściwie pozostaje tylko jedno pytanie. Czy wcześniej wspomniane nieścisłości i sprzeczności zostaną wyjaśnione przez twórców, a jeśli tak – to jak... Niestety tendencja twórców zasad firmy GW bywa taka, iż w zaparte twierdzą, że popełnione w ich zasadach błędy są działaniem zamierzonym. Miejmy nadzieję, że nowi na rynku twórcy WOTRa jednak aż do tego stopnia nie będą się bić o swoje premie.

Pozdrawiam

Stary Świat cz. 1  

Posted by Kruti in

Planet Srike - kilka plotek  

Posted by Kruti in , ,



Już wiadomo, że z początkiem lipca czeka nas premiera nowej "atrakcji" w systemie WH40K. Planet Strike - bo takie miano nosi - ma być kolejnym dodatkiem w stylu Apokalipsy. Tym razem jednak głównym założeniem ma być kwestia wojny zaczepno-obronnej. Krótko mówiąc dodatek ma się skoncentrować na urealnieniu zależności między atakującym i obrońcą. Ma to dotyczyć bitew na każdym poziomie – od potyczek o szaniec na wzgórzu nr 421H aż do bitew o całe planety. Zasadniczo stać się powinien odpowiednikiem niegdysiejszego Siege'a w WFB. Ale diabeł jak zwykle tkwi w szczegółach... No właśnie. Próżno by szukać ploteczek choćby w najmniejszym stopniu wskazujących na szczegóły operacji Planet Strike. Wszędzie pokazywane są tylko zdjęcia nowych terenów związanych z dodatkiem i informacji o zmianach organizacji armii. Nic więcej. Wypada tylko mieć nadzieję, że Planet Strike nie ograniczy się tylko do wprowadzenia nowych terenów (w których jest nawet na czym oko zawiesić) i zmiany w organizacji sił obrońcy i atakującego.

Czy Apokalipsa była sukcesem, ciężko powiedzieć. Na pewno jednak nie przeszła niezauważona. Swego czasu bitwy Apokalipsy cieszyły się sporą popularnością, co wprost świadczy o zgrabnych zasadach. Jeżeli natomiast Planet Strike nie wyrówna, co najmniej poziomu poprzednika w tej materii, może się okazać, że nowa baza terenowa i zmiana Force Organization Chart to trochę za mało do odniesienia sukcesu. Jak zawsze w takich sytuacjach można powiedzieć, że zamysł jest nawet i słuszny. Przeto trzęsę się nad jego wykonaniem...

Kruti

Nieco więcej zdjęć Chaosu  

Posted by Kruti in

War of the Ring: Kampania – II runda  

Posted by Kruti



Obydwie strony konfliktu doskonale zdawały sobie sprawę, jak kluczowa może okazać się runda II. Jej wyniki mogły każdą ze stron zmusić w kolejnej fazie do defensywy bądź też umożliwić zdecydowana ofensywę.
W trochę lepszej sytuacji znajdowały się siły Dobra – miały kontrolę w trzech sektorach: Isengardzie, Gondorze i Ereborze. Siły Zła kontrolowały Mroczną Puszczę i Południe.
Wyjątkowo zgodni naczelni dowódcy Krasnoludów, Elfów i ludzi Gondoru oraz Rohanu dosyć szybko uzgodnili, że liczy się tylko zwycięstwo i postanowili ruszyć ze zdecydowaną ofensywą. Najbardziej bolesna – zwłaszcza dla Elfów – była strata Mrocznej Puszczy, ale jej poświęcenie wydawało się konieczne do pokonania mrocznych sił. Wobec powyższego wszystkie siły sprzymierzone, rozdzielone równo po 2500, skierowane zostały do już zajętych sektorów. W Ereborze do Krasnoludów dołączył kontyngent wojsk Gondoru, a na Isengard ruszyły wojska Rohanu wsparte przez Elfy. Ponadto Gondor umocnił się w Minas Tirith.
Słudzy Saurona nie byli już tak zgodni – doszło nawet w pewnym momencie do rozłamu i samowoli władców ze wschodu. W końcu jednak Złe Oko przywróciło porządek w swoich szeregach. Gobliny z Gór Mglistych w liczbie 600 bez walki zajęły kolejny obszar Mrocznej Puszczy, a siły Mordoru – również w liczbie 600 – posunęły się głębiej na południe. Minas Tirith zostało oblężone przez sprzymierzone armie Isengardu i goblinów z Morii w liczbie 2000. Na Erebor, pod przewodnictwem Nazguli, w liczbie 1900, ruszyli orkowie z Mordoru. Wojowników ze wschodu w liczbie 1900 na Isengard poprowadził Khamul, kolejny z Upiorów Pierścienia.
W Ereborze, głównie dzięki Krasnoludom dowodzonym przez Daina, orkowie zostali wybici do nogi. Krasnoludy nie miały żadnej litości dla pokonanego wroga. Był to druzgocący cios dla Mrocznego Władcy, tym bardziej, że w bitwie poległ jeden z jego najlepszych generałów – Gothmog, oraz obydwa Upiory Pierścienia – Dwimmerlaik i Undying. Przymierze zdecydowanie umocniło się na tym froncie.
W Isengardzie walka była już bardziej zacięta – wojownicy ze wschodu początkowo zaskoczyli siły Dobra, zdobywając zdecydowaną przewagę na swoim lewym skrzydle. Dowodził nimi nie kto inny jak sam Khamul Easterling. Broniąc zaciekle swojej prawej flanki poległ jeden z marszałków Rohanu, Erkenbrand. Pod gradem strzał, wyjeżdżając samotnie naprzeciw wroga, padł szlachetny Glorfindel. Widmo porażki zajrzało w oczy Elfów i Eorlingów. Pierwszy otrząsnął się Legolas, który tchnął ducha walki w oddziały Elfów desperacko broniących się przed okrążającymi ich od prawej strony mrocznymi jeźdźcami Morgulu. W jego ślady poszedł Eomer, który wraz z księciem Theodredem na czele Gwardii, opierając się mrocznej magii, wbił się w szeregi wroga. Nadzieja wstąpiła w serca Elfów i Rohirrimów – dowodzona przez króla Theodena armia odniosła zwycięstwo nad pozbawionym dowódcy wrogiem, jako że Khamul padł z ręki Eomera. Gorzkie to jednak było zwycięstwo, okupione śmiercią zacnych mężów… Najgorsze miało się jednak dopiero wydarzyć.
Wojska Gondoru opuściły mury Minas Tirith, by zmierzyć się z wrogiem na polach Pelennoru. Ciężka była to bitwa, pełna zwrotów akcji. Po wielu godzinach armie Isengardu i Morii zostały odepchnięte, a miasto obronione. Król Goblinów – Durburz – został usieczony przez Imrahila, księcia z Dol Amroth. Jeszcze jednak smutniejsze było to zwycięstwo od Isengardowego… Gondor stracił bowiem króla – Aragorn poległ z podstępnej ręki Lurtza, generała Sarumana, któremu na dodatek udało się zbiec z pola bitwy. Sam Gandalf również ledwo uszedł z życiem. Zaiste walka z Sauronem pochłonęła drogie ofiary…
Obie strony stanęły do decydującej fazy wojny mocno osłabione. Choć w lepszej sytuacji, siły Dobra straciły zacnego męża, wojownika i króla, szlachetnego Aragorna. Czy Gandalfowi uda się przywrócić osłabione morale Gondoru? Czy nie osłabi to całego przymierza? Czy zwycięstwo, tak bliskie, zostanie wypuszczone z rąk? Z drugiej strony czy Mroczny Władca będzie w stanie wykorzystać do swoich celów śmierć Aragorna? Wszak jego siły również odniosły dotkliwe straty…Wojna zbliżała się ku końcowi – już niedługo los Śródziemia zostanie przypieczętowany…

Max Gried


statystyka