Mroczne Elfy z bliska...  

Posted by Kruti in ,


Nawiązując do wzmianki Negatora, znajdujacej się tutaj: http://staryswiat.blogspot.com/2008/07/o-zych-kuzynach-czyli-dlaczego-mroczne.html , miałem już przyjemność rozegrać kilkanaście bitew na nowych zasadach DE. Były to gry zarówno z rozpiską czarującą jak i walczącą. Po mojej stronie stanął zwycięzca plebiscytu na najbardziej klimatycznego Nurgle'a sezonu ;). Wszystkie bitwy rozgrywane były mniej więcej w tzw. Lubelskim formacie, czyli na 1650 pt. (i okolice). Pierwsze wrażenia: naprawdę ostra magia (kości co nie miara dzięki Power of Darkness) i Asasyn (tak naprawdę dodatkowy bohater - i to jaki!). Trzon armii nie uległ zasadniczym zmianom. Można zaryzykować stwierdzenie, że w stosunku do starego kodeksu dorzucono właśnie tylko te małe różnice. Ale jak wynika to z artykułu Negatora są to różnice dość istotne. I tak właśnie największym problemem w rozgrywce stawał się Asasyn, który trzymał w szachu większość jednostek. AP na kuszach, poważnie uszczuplało szeregi a Power of Darkness powodował, że faza magii była naprawdę ciężka. Dodatkowo możliwość rzucania czarów z dowolnej liczby kostek zapewniała ich skuteczność nawet małym magom. Shades to kolejna sprawa. Już nie dodatkowa bombka na choince, ale regiment, który będąc na tyłach może naprawdę zrobić krzywdę. No i w końcu Black Guards. Chłopcy stali się niezwykle groźni - szczególnie po dobraniu im odpowiedniego sztandaru :). Mieszane uczucia wywołała we mnie Hydra, gdyż większość czasu spędzała unieruchomiona czarami. Ciężko ocenić jej przydatność. Niewątpliwie jednak jej nowe zasady czynią z niej atrakcyjny kąsek i jednak pewną konkurencję dla balist. Nie zostałem również fanem nowych korsarzy. Taka jednostka – ani w tę, ani w tę. Niestety na mnie nie zrobiła wrażenia. Być może przewidziana jest do innych zadań.

Sumarycznie w armii poszczególne jednostki stanowią pewną całość, która już tradycyjnie w przypadku DE, tylko łącznie stanowi istotne zagrożenie. Poza Asasynem, żadna z jednostek nie stanowi samodzielnie o przewadze nad przeciwnikiem. Razem wyglądają już jednak inaczej. Nie mogłem się także oprzeć wrażeniu, że w nowych DE nie ma tzw. Drugiej linii obrony. Jeżeli w szeregach coś się posypie (a czasem dzieje się tak przez przypadek) to nie ma czym powstałej dziury załatać. Chyba taką łatkę stanowić mieli Korsarze, ale nie wiem czy to wypaliło. W tym miejscu wydawać by się mogło, że nowe DE były przeze mnie masakrowane. Nic bardziej błędnego. Na te kilkanaście stoczonych bitew zdecydowanie wygrałem zaledwie bodajże dwie. Pytanie tylko czy to zasługa nowych DE, Kostka, czy może moja bezradność ;).

Reasumując. Mimo, iż bardzo chciałbym, aby w rozpiskach nowych DE zagościła równowaga pomiędzy walką, strzelaniem a magią, nie mam jednak żadnych złudzeń, że kuszące stanie się niestety postawienie tylko na dwie z tych trzech stron armii. Zgadnijcie, na które...

Pozdrawiam

Kruti

This entry was posted on środa, 23 lipca 2008 at środa, lipca 23, 2008 and is filed under , . You can follow any responses to this entry through the comments feed .

0 komentarze

Prześlij komentarz

statystyka