Jak wynika z informacji zamieszczonych na stronie nowego wydawcy WFRP – Fantasy Flight Games – 3 edycja klasyki gier RPG osadzonej w świecie Warhammera jest już w drodze. Zapowiedzi dotyczące nowej edycji są dość lakoniczne. Główną jednak kwestią, na podstawie, której już teraz można sobie wyrobić (choćby powierzchowną) opinię, jest kwestia czasu. Tak, tak – właśnie o czas tu chodzi. A czas to nie byle jaki. Pierwsza edycja WFRP to początek lat osiemdziesiątych. Gra fantastyczna, zrobiona z rozmachem, humorem, bogatym, ale nie łopatologicznym opisem świata, pobudzająca kreatywność, która pozostaje przecież głównym argumentem „za” grami RPG. Mija 30 lat i dostajemy kolejną wersję. Jaki jest koń każdy widzi. Po czym mija kolejnych 5 lat (niecałe chyba nawet) i oto kolejna wersja tuż za rogiem.
O różnicach pomiędzy pierwszą i drugą edycją napisano już wiele. W większości krytycznie i w większości słusznie. W szczególności w kwestii tzw. fluffu, który w edycji nr 2 stał się tak obleśnie oczywisty, prosty, prostacki nawet, i mało subtelny, że u wszystkich znanych mi mistrzów gry zabił wszelką chęć eksploracji (świata oczywiście).
Oczywiście, że nowa edycja może okazać się zapowiadanym przełomem. Oczywiście, że może być o niebo lepsza od poprzednich. Ale bardzo, naprawdę baaardzo chciałbym, aby wszelkie zapowiedzi nie odnosiły się wyłącznie do mechaniki gry, kompozycji postaci czy nowego sposobu zdobywania doświadczenia. Jeżeli ktoś myśli, że dobre RPG to dobra mechanika to znaczy, że w prawdziwe RPG w życiu nie grał. Mechanika i tak (nawet najlepsza) podlega w każdym towarzystwie licznym modyfikacjom. Często przestaje nawet przypominać swą pierwotną wersję. Rzecz w konstrukcji świata. Chciałbym aby powróciła subtelność. Pewien luz w łożyskach, dający miejsce na własną inwencję. Nie chciałbym łopatologii i katalogu zamkniętego. Nie chciałbym wyborów; A, B, C lub D. A niestety, biorąc pod uwagę stronę komercyjną przedsięwzięcia mam prawo przypuszczać, że tak to będzie wyglądało. Dorobienie do gry masy pierdół, których posiadanie będzie warunkiem sine qua non dalszej gry.
Jedyne co mnie pociesza, to że tym razem przynajmniej nie jestem osamotniony w poglądach. Pociesza mnie, że masa osób myśli podobnie. Vide komentarze do artykułu prasowego FFG:
http://www.fantasyflightgames.com/edge_news.asp?eidn=731
lub, krótko ale na temat, na forum Border Princes:
http://forum.wfb-pol.org/viewtopic.php?f=125&t=17947
I na koniec małe podsumowanie. W pierwszą edycję ludzie grali przez 30 lat. Mechanika kulała, była modyfikowana, ale ludzie grali. W mojej opinii, był to bezapelacyjnie najlepszy system. Dlaczego po kilku latach gry w drugą edycję, moja drużyna zaczęła myśleć o Wampirach, Wilkołakach i innych systemach? Może dorośliśmy. A może nie…
Rozumiem, że wydawca gry musi na niej zarobić. Naprawdę to rozumiem. Ale byłbym wdzięczny, gdyby za spodziewane profity stworzył system wart tych pieniędzy. W przypadku niestosownego przesadzenia, może się okazać, że nie zarobi nawet złamanego dolara czy EURO. Zarobią jedynie punkty ksero odbijające stare, rozpadające się podręczniki sprzed kilkunastu lat.
This entry was posted
on niedziela, 16 sierpnia 2009
at niedziela, sierpnia 16, 2009
and is filed under
Nowość,
Opinie
. You can follow any responses to this entry through the
comments feed
.