Poniżej raport bitewny Negatora. Jako, że jak zwykle jest do bólu subiektywny poniżej kilka zdjęć pozwalających na weryfikację przebiegu potyczki :).
Raport
Znudzony licznymi i łatwymi zwycięstwami nad całymi tabunami wrogów postanowiłem podnieść rękawicę rzuconą mi przez Wendella. Do tej pory u stóp mojego wampira padały setkami elfy wszelkiej maści, krasnoludy, pomioty Chaosu tudzież inne wampirzątka. Krwi imperialnych żołdaków wszelako jeszcze nie miał okazji posmakować tak więc pokusa była nie do odparcia.
Wystawiłem:
Dwa wampiry z lekką ochroną magiczną i przytupem w walce wręcz Wichtowego Króla z klasyczną kombinacją - Mieczem Królów i Klejnotem Krwi
2 słusznej wielkości oddziały Zombie
1 klasyczny dwudziestoosobniczy oddział ghuli
2 małe formacje piesków
3 Upadłe Nietoperze
9 ciężkich kawalerzystów
5 Upiorów z Banshee
Wendell stawił się z:
Dwoma magami oczywiście adeptami domeny Światła :)
Kapłanem bitewnym
2 regimentami strzelców/kuszników
2 regimentami jazdy zakonnej
10 zwiadowców
15 biczowników
1 oddział rajtarów
oraz oczywiście czołg parowy
Udało mi się zacząć i rozpocząłem, pod zmasowanym ostrzałem, mozolny marsz ku liniom wroga. Faza magii nie przyniosła nić nadzwyczajnego i oddałem inicjatywę dowództwu imperialnemu. Wendell do maksimum wykorzystał swoje przewagi - siłę ognia (zombie topniały w oczach) oraz zabójczą magię - pierwszy czar z domeny Światła siał spustoszenie w moich szeregach. Przetrwałem i rozpocząłem szereg manewrów, które miały mi zapewnić zwycięstwo: zneutralizowanie jazdy Wendella na mojej prawej flance oraz czołgu parowego. Kolejna tura Wendella to brutalne wykorzystanie mojego błędu - szarża czołgu w mój klocuszek ghouli z dwoma bohaterami zaowocowała 14 impaktami i 14 zgonami - tylko obecność w okolicy chorążego armii zapobiegła całkowitej anihilacji mojego centrum - po szarży pozostały tylko dwa wampiry i to każdy ranny. Jednak ranne czy nie ranne, moje wampiry wyciągnęły zza pazuchy swoje dwuręczne scyzoryki i rozpoczęły demontaż czołgu. Kolejna moja tura to realizacja założonego planu - zniszczenie dwóch oddziałów jazdy na flance oraz heroiczna szarża Upiorów i zniszczenie czołgu parowego. W tym momencie inicjatywa całkowicie wymknęła się z rąk Wendella a po armii imperialnej zaczął szerzyć się strach. Czując zapach krwi mój wampirzy generał dał sygnał do ostatecznego uderzenia - następne dwie tury to operacje czyszczące pole bitwy z niedobitków armii Imperium. Droga ku bezbronnym wsiom i osadom Imperium stanęła otworem - rozpoczęły się krwawe żniwa.
Raport
Znudzony licznymi i łatwymi zwycięstwami nad całymi tabunami wrogów postanowiłem podnieść rękawicę rzuconą mi przez Wendella. Do tej pory u stóp mojego wampira padały setkami elfy wszelkiej maści, krasnoludy, pomioty Chaosu tudzież inne wampirzątka. Krwi imperialnych żołdaków wszelako jeszcze nie miał okazji posmakować tak więc pokusa była nie do odparcia.
Wystawiłem:
Dwa wampiry z lekką ochroną magiczną i przytupem w walce wręcz Wichtowego Króla z klasyczną kombinacją - Mieczem Królów i Klejnotem Krwi
2 słusznej wielkości oddziały Zombie
1 klasyczny dwudziestoosobniczy oddział ghuli
2 małe formacje piesków
3 Upadłe Nietoperze
9 ciężkich kawalerzystów
5 Upiorów z Banshee
Wendell stawił się z:
Dwoma magami oczywiście adeptami domeny Światła :)
Kapłanem bitewnym
2 regimentami strzelców/kuszników
2 regimentami jazdy zakonnej
10 zwiadowców
15 biczowników
1 oddział rajtarów
oraz oczywiście czołg parowy
Udało mi się zacząć i rozpocząłem, pod zmasowanym ostrzałem, mozolny marsz ku liniom wroga. Faza magii nie przyniosła nić nadzwyczajnego i oddałem inicjatywę dowództwu imperialnemu. Wendell do maksimum wykorzystał swoje przewagi - siłę ognia (zombie topniały w oczach) oraz zabójczą magię - pierwszy czar z domeny Światła siał spustoszenie w moich szeregach. Przetrwałem i rozpocząłem szereg manewrów, które miały mi zapewnić zwycięstwo: zneutralizowanie jazdy Wendella na mojej prawej flance oraz czołgu parowego. Kolejna tura Wendella to brutalne wykorzystanie mojego błędu - szarża czołgu w mój klocuszek ghouli z dwoma bohaterami zaowocowała 14 impaktami i 14 zgonami - tylko obecność w okolicy chorążego armii zapobiegła całkowitej anihilacji mojego centrum - po szarży pozostały tylko dwa wampiry i to każdy ranny. Jednak ranne czy nie ranne, moje wampiry wyciągnęły zza pazuchy swoje dwuręczne scyzoryki i rozpoczęły demontaż czołgu. Kolejna moja tura to realizacja założonego planu - zniszczenie dwóch oddziałów jazdy na flance oraz heroiczna szarża Upiorów i zniszczenie czołgu parowego. W tym momencie inicjatywa całkowicie wymknęła się z rąk Wendella a po armii imperialnej zaczął szerzyć się strach. Czując zapach krwi mój wampirzy generał dał sygnał do ostatecznego uderzenia - następne dwie tury to operacje czyszczące pole bitwy z niedobitków armii Imperium. Droga ku bezbronnym wsiom i osadom Imperium stanęła otworem - rozpoczęły się krwawe żniwa.
Negator
Przedbitewne oględziny przeciwnika. Póki co jeszcze przyjacielskie :)
Armiji rozstawianie...
Chwila medytacji przed spotkaniem z dominikowym jadem :)
Oczywiście słynne w całym Starym Świecie dominikowe kości
Tradycyjne "przyjacielskie uściśnięcie dłoni". Na razie każdy pewien swego.
"Takoż i stanęli na przeciw oblicz swych"
"I ruszyli w pędzie imperialni wyzwoliciele dusz potępionych"
"A na ich czele symbol ich myśli technicznej"
Biczownicy niosą swą prawdę o końcu wszechrzeczy
"Ojojoj Kubusiuuuu..."
Linie imperialne w pełnym natarciu
Czołg Parowy już dopadł wroga. Tylko Upiory są bezpieczne...
"I narodził się PLAN. I Poznał, że był on dobry"
Nic nie zapowiada jeszcze doskonałości PLANU
Zombie - milczący bohaterowie starcia - w kontruderzeniu
Czołg zbiera żniwo
Na pewno zmieszczą się na tym wzgórku. Przynajmniej różkiem...
Stało się. Linia przełamana. Czarni Rycerze dopadli wroga.
Ostatnia nadzieja w Gajowych
Kolejne jednostki pochłaniane przez Czarnych Rycerzy.
Jeszcze jedna salwa...
Ale i na to znajdzie się rada.
Przedbitewne oględziny przeciwnika. Póki co jeszcze przyjacielskie :)
Armiji rozstawianie...
Chwila medytacji przed spotkaniem z dominikowym jadem :)
Oczywiście słynne w całym Starym Świecie dominikowe kości
Tradycyjne "przyjacielskie uściśnięcie dłoni". Na razie każdy pewien swego.
"Takoż i stanęli na przeciw oblicz swych"
"I ruszyli w pędzie imperialni wyzwoliciele dusz potępionych"
"A na ich czele symbol ich myśli technicznej"
Biczownicy niosą swą prawdę o końcu wszechrzeczy
"Ojojoj Kubusiuuuu..."
Linie imperialne w pełnym natarciu
Czołg Parowy już dopadł wroga. Tylko Upiory są bezpieczne...
"I narodził się PLAN. I Poznał, że był on dobry"
Nic nie zapowiada jeszcze doskonałości PLANU
Zombie - milczący bohaterowie starcia - w kontruderzeniu
Czołg zbiera żniwo
Na pewno zmieszczą się na tym wzgórku. Przynajmniej różkiem...
Stało się. Linia przełamana. Czarni Rycerze dopadli wroga.
Ostatnia nadzieja w Gajowych
Kolejne jednostki pochłaniane przez Czarnych Rycerzy.
Jeszcze jedna salwa...
Ale i na to znajdzie się rada.
To by było na tyle. Mamy nadzieję, że wkrótce pojawią się kolejne raporty w wykonaniu pozostałych członków OWC
Pozdrawiam
Pozdrawiam
This entry was posted
on środa, 4 marca 2009
at środa, marca 04, 2009
and is filed under
Raport bitewny
. You can follow any responses to this entry through the
comments feed
.