Witam,
od jutra zaczynamy publikację staruteńkiego opowiadania w klimatach 40'kowych. Opowiadanko było wstępem do bitwy pokazowej, rozegranej na Wojennym Młocie 2006. Udanej lektury :) Dzisiaj, na zaostrzenie apetytu, króciutki wstęp.
Planeta Enoch III, spokojny świat w Segmentum Pacificus. Planeta jakich miliony w uniwersum Ludzkości. Od czasu podboju w trakcie Wielkiej Krucjaty, Enoch III wiernie trwała przy Tronie Terry. Dostąpiła wyjątkowego zaszczytu, za swą rodzimą planetę obrał ją sobie zakon kosmicznych marines Mieczy Imperatora. Ma tu także swoją siedzibę prefektura Inkwizycji oraz jedne z najbardziej zaawansowanych laboratorium magos biologis w tej części galaktyki. Fortuna oszczędziła Enoch III niszczycielskich rajdów Chaosu, Orków czy Eldarów. Do dnia dzisiejszego wydawało się, że Łaska Nieśmiertelnego Imperatora w szczególny sposób czuwa nad tą niewielką planetą. Dziś jednak planecie Enoch III kapryśny los wystawił niezwykle słony rachunek za milenia pokoju i dobrobytu… Od garstki straceńców zależy teraz los tego świata. Czy uda im się sprostać wyzwaniu? To okaże się niebawem… Póki co poznajmy dwóch z nich…
Chłodny, wieczorny wiatr smagał twarz kosmicznego marine i rozwiewał nieregulaminowo przycięte włosy. Marine wsparty na kupie gruzów lustrował rozciągającą się pod nim równinę. Wzgórze na którym się znajdował oferowało świetne pole widzenia, choć kapitan zakonu Mieczy Imperatora Domicjan wolałby z pewnością, gdyby mu oszczędzono tego widoku. Równina usłana była wrakami pojazdów, stosami trupów gwardzistów i gdzieniegdzie, marines. No i oczywiście Tyranidów. Przez dwa długie dni toczono z nimi desperacką walkę niemalże na przedmieściach największej metropolii Enoch III, Varsavii. Efektem było ponad pięćdziesięciu braci zakonnych, którzy przeszli na Wieczną Wartę u stóp Tronu, dwie dywizje gwardii wybite prawie do nogi oraz trzysta zniszczonych czołgów. Domicjan po raz kolejny przeklął nieustępliwego wroga. Ostatnie miesiące to koszmar nieustannych walk z tymi bestiami. Atakowały wściekle, bez względu na straty. Może ostatnie taktyczne uderzenie nuklearne w samo gniazdo roju, jakim stała się nieszczęsna baza Helios nieco ulży zmęczonym obrońcom.
‘Zobaczyłem już wszystko co chciałem.’ Domicjan przygniótł niedopałek cygara ‘bracie kronikarzu, wydaj rozkaz zebrania genoziarna i pochowania naszych braci zgodnie z obyczajem. Truchła Tyranidów spalić. Musimy się przygotować do obrony miasta. Jedno jest pewne – Varsavia stanie się jednym, wielkim cmentarzem. Miejmy tylko nadzieję, że Tyranidów.’
‘Jak mogło do tego dojść? Nie mam informacji nawet o śladzie Tyranidów na orbicie… Musimy się dowiedzieć co tu się stało’ kronikarz Artigiano nie krył zdziwienia.
‘I dowiemy się, bracie. Za godzinę będę u Satoreau, może wreszcie sytuacja się wyklaruje. On coś wie, jestem tego pewien. Jeśli będzie się wykręcał przyciśniemy go – Enoch III to ostatecznie nasza planeta’
‘Niech Imperator czuwa nad tobą, kapitanie’
‘Roberto’ - Domicjan wchodził właśnie do swojego transportera – ‘Od momentu przybycia na tę planetę mam wrażenie, że On już skazał Enoch a nas wraz z nią… Mimo wszystko, powodzenia’
Transporter opancerzony ‘Rhino’ ruszył w kierunku majaczącego na horyzoncie miasta.
This entry was posted
on niedziela, 22 marca 2009
at niedziela, marca 22, 2009
and is filed under
Opowiadanie,
WH40K
. You can follow any responses to this entry through the
comments feed
.
Archiwum
- listopada 2009 (1)
- września 2009 (6)
- sierpnia 2009 (10)
- lipca 2009 (9)
- czerwca 2009 (4)
- maja 2009 (8)
- kwietnia 2009 (3)
- marca 2009 (12)
- lutego 2009 (2)
- stycznia 2009 (1)
- listopada 2008 (1)
- października 2008 (5)
- września 2008 (9)
- sierpnia 2008 (19)
- lipca 2008 (20)